Wyciągnęłam rękę przed siebie. Nic nie widząc, dotknęłam miękkiej, ciepłej i mokrej od łez twarzy.
- Jednak jesteś… - wyszeptałam półgłosem.
- A czy najlepsza przyjaciółka mogła by cię zostawić? –
odparła spokojnie Klara, z wyczuwalną w
jej głosie nutą sarkazmu.
- Myślisz, że on to zrobi?
- O tym nie mam pojęcia. Ale, wiesz co? Nas nie rozdzieli.
Nigdy.
Zapadła
cisza. Słychać było postukiwanie
deszczu, o dziurawy dach rudery. Klara popatrzyła w stronę okna. Na horyzoncie pojawiły się pierwsze promienie porannego słońca. Deszcz ustąpił, a jego dźwięk zastąpił śpiew ptaków, napełniony harmonią i delikatnością, a brzmiący niczym najpiękniejszy kwartet smyczkowy. Wstał kolejny dzień.
Krótkie, ale bardzo fajne :) Czekam na więcej i zapraszam też do mnie :)
OdpowiedzUsuń